Pochodzę z katolickiej rodziny; praktykującej uczciwie i rzetelnie. Od wielu lat staram się poznać wolę Bożą w moim życiu. Wiele czytam, ostatnio tylko prasę i książki katolickie. Niezliczone upadki skłaniają mnie do ciągłego pracowania nad sobą. Gdzieś w głębi mnie zawsze było pragnienie pogłębiania swojej wiary poprzez przynależność do jakiejś wspólnoty.
Dwa lata temu razem z żoną zostaliśmy zaproszeni do włączenia się w Ruch Światło Życie. A konkretnie w jego gałąź – Domowy Kościół. Z pewną niepewnością uczestniczyliśmy w spotkaniach naszego kręgu rodzin, jednak z czasem zobaczyliśmy dobre owoce w naszym życiu. W zasadach Domowego Kościoła istnieją Zobowiązania, które są elementem wzmacniania wiary i przybliżania się do Boga. Początkowo były przez nas postrzegane jak swego rodzaju dodatkowe obciążenie w domowych obowiązkach. Jednak z czasem zaczęliśmy dostrzegać, że włączając nasze zobowiązania do rytmu dnia, nie tylko umiemy wygospodarować na nie czas, ale i znacząco postępujemy na drodze wiary.
Wiele słyszeliśmy o rekolekcjach, w których uczestniczyli wierni z Domowego Kościoła.
Byliśmy namawiani na uczestnictwo w rekolekcjach przez naszą parę pilotującą. Jedno z małżeństw z naszego kręgu było na rekolekcjach kilkudniowych i byli zachwyceni. Na spotkaniach Domowego Kościoła słyszeliśmy wiele świadectw porekolekcyjnych. Ludzie wypowiadali się jakby ich porwał jakiś Boży zapał i niezmącona radość.
Dowiedzieliśmy się, że istnieje wiele możliwości rekolekcji. Są tematyczne, dla małżeństw oraz całych rodzin. Można pojechać na trzy, pięć lub całe piętnaście dni. Zdecydowaliśmy się w końcu na rekolekcje pięciodniowe organizowane w Nałęczowie – ORAR I st. Prowadziło je Bożena i Tomasz Białopiotrowiczowie. Para już w podeszłym wieku lecz jak się okazało bardzo młodzi duchem.
Zabraliśmy dwie córki – syn pojechał na kolonie z harcerstwem. Pan Bóg od samego początku nas uczył pokory ponieważ dostaliśmy pokój na najwyższym piętrze (codzienne pokonywanie schodów) w budynku, który nam nie polecano.
Jak się okazało mieliśmy w pełni zorganizowany czas. Dzień wypełniony był modlitwą, wspólnymi posiłkami, konferencjami. Codzienna Eucharystia, spotkania w kręgach – wszystko aby maksymalnie zaszczepić w nas miłość do Boga.
Dzieci wiele czasu miały zorganizowanego przez diakonię – czyli „ciocie”. Te chwile bez dzieci pomogły mojej żonie i mnie posłuchać w skupieniu wykładów pary prowadzącej czy księdza moderatora.
Wśród rodzin uczestniczących w rekolekcjach panował radosny nastrój. Wspólne rozmowy podczas posiłków oraz pełnione dyżury liturgiczny czy gospodarczy, ułatwiały otwieranie się na siebie wzajemnie. To zbyt krótki czas żeby mogły zawiązać się głębokie przyjaźnie ale czuliśmy, że jesteśmy jednością.
Mimo licznych zajęć i spotkań w ciągu dnia, czułem się przepełniony radością, że mogę doświadczać takich duchowych przeżyć. Pogłębiłem też wiedzę na temat idei powstania Ruchu Światło-Życie i jej prekursora – ks. Franciszka Blachnickiego.
W ciągu tych kilku dni poznaliśmy „inny” świat. Trudno na co dzień znaleźć ludzi wyznających odważnie wiarę w Jezusa. Ciężko też o prawdziwych przyjaciół. Na rekolekcjach, we wspólnocie Domowego Kościoła, czuliśmy wszechobecną życzliwość – wręcz działanie Ducha Świętego. Ja osobiście czułem się jakbym był w jakimś przedsionku Nieba.
Uważam, że w takich rekolekcjach powinny uczestniczyć wszystkie rodziny chrześcijańskie – i to na samym początku swego małżeńskiego życia. Myślę, że wiele niedobrego się dzieje w rodzinach, bo nie przygotowujemy się należycie do sakramentu małżeństwa.
Te rekolekcje umocniły mnie na drodze wiary i dały siłę do bardziej odważnego wyznawania miłości do Pana Jezusa. Pomogą mi również w budowaniu lepszych relacji z moją żoną i dziećmi.
Wiem, że Pan Bóg nie zostawia nas samych w zmaganiu się ze złym. Rekolekcje organizowane przez Ruch Światło-Życie są rewelacyjnie zorganizowanym działaniem Ducha Świętego, żeby zbliżyć ludzi do Boga.
Kamil