Świadectwo Justyny i Adriana

Jesteśmy małżeństwem od ośmiu lat i od ośmiu lat również w Domowym Kościele.

Od początku mieliśmy mnóstwo wymówek, aby nie uczestniczyć w spotkaniach kręgu, czy w wyjazdach na rekolekcje. Wynikało to w dużej mierze z lęku przed dzieleniem się. Uzewnętrznianie swoich odczuć, przeżyć i pragnień stanowiło dla nas barierę, która przez pewien czas skutecznie zniechęcała nas do bycia w Domowym Kościele. Dwukrotnie byliśmy zapisani na rekolekcje, ale z powodów niezależnych od nas nie udało nam się w nich uczestniczyć, co przyjmowaliśmy z głębokim poczuciem ulgi. Jednak mimo wielu trudności kontynuowaliśmy swoją drogę we wspólnocie.

W 2022 roku po kilku latach unikania rekolekcji, bardziej z poczucia obowiązku, zdecydowaliśmy się pojechać na ORAR I. W tym roku ponownie udaliśmy się w to samo wspaniałe miejsce – do Pratulina. Przeżyliśmy tam swoje przełomowe rekolekcje, podczas których Bóg poruszył nasze serca, a my sami otworzyliśmy się na Jego działanie. Wierzymy, że nic nie dzieje się bez powodu i dziś śmiało możemy powiedzieć, że to Boża łaska doprowadziła nas do miejsca, w którym obecnie się znajdujemy. Uświadomiliśmy sobie, że niezbędnym elementem prawdziwej formacji jest uczestnictwo w rekolekcjach. Dzięki nim zbliżyliśmy się do siebie jako małżonkowie, zdobyliśmy wiedzę niezbędną do posługi jako para animatorska, podjęliśmy decyzję o wstąpieniu do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, a doświadczenie przeżycia błogosławionego czasu wzbudziło w nas pragnienie uczestnictwa w kolejnych rekolekcjach.

Bycie częścią wspólnoty Domowego Kościoła jest dla nas ogromnym szczęściem. Mamy wokół siebie ludzi dobrego wpływu, którzy wyznają podobne wartości, od których możemy wiele czerpać, a nasze dzieci wzrastają w przyjaznym środowisku pełnym wzajemnej życzliwości i szacunku. Wiele zawdzięczamy wspólnocie Domowego Kościoła, bez której nasze życie z pewnością wyglądałoby inaczej. Być może prowadzilibyśmy życie bez głębszej relacji z Panem Bogiem, o wiele bardziej podatni na atrakcyjność i pokusy dzisiejszego świata, przed którymi nie potrafilibyśmy sami obronić naszej rodziny. Jednak dzięki Bożemu prowadzeniu nie poddaliśmy się, zyskaliśmy przyjaciół i rozwinęliśmy swoje relacje rodzinne. Wiemy w jakim  kierunku zmierzamy, chcemy pogłębiać swoją wiarę i trwać w Domowym Kościele, przy Panu Bogu, który ma dla nas plan najlepszy z możliwych.

Świadectwo Kasi i Adriana Szczepańskich

Po lipcowych rekolekcjach wiedzieliśmy, że chcielibyśmy wyjechać na następne tak szybko, jak będzie to możliwe. Okazja pojawiła się w listopadzie. Wybór padł na ORAR II między innymi przez wzgląd na parę prowadzącą. Jeszcze w wakacje usłyszeliśmy od znajomej, że warto pojechać na rekolekcje prowadzone przez Mariolę i Andrzeja. Dzisiaj już wiemy, że to Duch Święty wskazał nam to miejsce i ludzi. 

Rekolekcje w Pratulinie były dla nas bardzo owocnym czasem. Przeżywaliśmy je z ogromnym spokojem w sercu. Żadne z nas nie miało lęków, złych myśli, a w sytuacjach, w których łatwo byłoby stracić cierpliwość, potrafiliśmy zareagować z łagodnością. Poznaliśmy cudownych ludzi, którzy obdarzyli nas miłością i życzliwością. Błogosławieństwem było też zdrowie dzieci, a także stan żony, która będąc w trzeciej ciąży nie miała żadnych dolegliwości w czasie trwania rekolekcji. Niestety osłabienie i choroba dopadły męża, jednak wciąż zastanawiamy się nad jej wymiarem, gdyż już w czasie drogi powrotnej do domu objawy zaczęły ustępować.

Wiedza, którą zdobyliśmy w czasie rekolekcji  pomogła nam uświadomić sobie, jak istotna jest rola animatora. Chociaż sami nie pełnimy tej funkcji, to poczuliśmy się bardziej odpowiedzialni za nasz krąg. Dodatkowo wierzymy, że Pan chciał nam pokazać jak postępować na co dzień w środowisku, w którym żyjemy. W trakcie rekolekcji bardzo mocno przemawiał do nas poprzez słowo. Przed przyjazdem do Pratulina żona przeżywała duchowe rozterki. Czuła, ze musi uporządkować swoje życie modlitewne i nie wiedziała, jak rozwiązać pewne ważne sprawy. Pan odpowiedział jej na te kwestie. Najpierw dużo czasu poświęcił jej indywidualnie ksiądz, który pomógł wszystko rozeznać. A następnie doświadczyła mocnego działania Ducha w trakcie Namiotu Spotkania. Bardzo mocnym przeżyciem był też dla nas wspólnotowy Namiot Spotkania, którym modliła się na głos Mariola. Zrozumieliśmy, że Pan wzywa nas właśnie do takiej modlitwy i bardzo ubogaciło to nasze życie.

Sam Pratulin okazał się niezwykłym miejscem. Ludzie są tu bardzo wierzący, życzliwi a wieś tak spokojna, że czas jakby się zatrzymuje. W takich okolicznościach łatwo było oderwać się od codzienności. W Pratulinie bardzo czczeni są Błogosławieni Męczennicy Podlascy, którzy w XIX w. oddali swoje życie za wiarę. Za ich wstawiennictwem wydarzyło się wiele cudów. Nie wiedzieliśmy o tym przed przyjazdem, co odczytujemy jako Bożą niespodziankę dla naszej rodziny.  Dostaliśmy szansę, by zawierzyć Męczennikom wszystkie ważne sprawy i osoby, które tego potrzebują.

Jesteśmy bardzo wdzięczni za wszelkie łaski, które otrzymaliśmy. Każdy punkt programu ożywiał nas na nowo. Była szansa na pogłębienie relacji z Bogiem, z współmałżonkiem i z dziećmi. Ludzie, których spotkaliśmy aż płonęli wiarą i zarażali nią wszystkich dookoła. Wyjechaliśmy z Pratulina napełnieni Bożą miłością i z postanowieniem, by przekazać ją dalej.

Chwała Panu!

Świadectwo Agnieszki i Krzysztofa Kozakówdiecezja siedlecka

Dobrze że jesteście!

Po raz kolejny byliśmy na ORAR II tym razem z Diecezją Lubelską w Pratulinie.

Agnieszka – najlepszym świadectwem dla mnie, a jednocześnie zmieniającym moje podejście, jak można prowadzić i przeżyć Namiot Spotkania był sposób w jaki Mariola przeprowadza swój. Bardzo mocno przeżyłam adorację małżeństw przed Najświętszym Sakramentem i niesamowity dialog przy cudownej herbacie, który był owocny. Te rekolekcje nie były przez nas planowane, pokazały jak Pan Bóg nas kocha i prowadzi najlepszą drogą. Dziękujemy Bogu za wspólny czas z Wami wszystkimi, za konferencje Andrzeja, za jego humor i dobrego ducha. Chwała Panu.

Krzysztof – ja mocno przeżyłem dialog małżeński i związane z tym przygotowanie modlitewne w kaplicy, otrzymanie zapalonej świecy z rąk kapłana i róży dla żony, którą wręczyła para Mariola z Andrzejem. Kolejne zaskoczenie podczas dialogu, który mieliśmy w pokoju to pukanie do drzwi, a po otwarciu – ksiądz Piotr z herbatą i po cukierku dla nas. Po takim zabezpieczeniu logistycznym odbyliśmy owocny dialog, na którym poruszyliśmy ważny temat który przez tyle lat nigdy nie był poruszany. Takie rozmowy tylko przy wsparciu Ducha Świętego. Dziękuję Duchowi Świętemu za ten czas, za Mariolę i Andrzeja i za ten czas spędzony razem. Za miejsce rekolekcji w Pratulinie. Dziękuję, że mogłem przedstawić krótki film z uroczystości odpustowej w naszej parafii, z miejsca, gdzie upamiętniono miejsce śmierci rodziny Koniuszewskich z Kłody Małej, którzy tak jak Męczennicy z Pratulina zginęli za wiarę. Chwała Panu!

Świadectwo Moniki i Artura

Rekolekcje… do pewnego momentu był to temat tabu u nas w rodzinie, dopóki nie odważyliśmy się pojechać po raz pierwszy rok temu na ORAR I. Zaowocowało to pragnieniem podjęcia trudu rekolekcji wakacyjnych OR I dzięki, którym poczuliśmy, że rzeczywiście to rekolekcje dają nam paliwo do funkcjonowania w codzienności. Dlatego też postanowiliśmy uczestniczyć w ORAR II, na którym usłyszeliśmy tak wiele inspirujących, wspaniałych świadectw ludzi, którym Pan Bóg pobłogosławił w życiu.

Te rekolekcje uświadomiły nam jak ważne jest zaufanie, poddanie się woli Bożej, a nie samodzielne próby poradzenia sobie ze wszystkim co nas spotyka. Pokazały, że warto zwracać się do Pana z każdym problemem i ufnie poddać się Jego woli bo szykuje nam takie rzeczy, o które nawet nie ośmielamy się prosić.  

Duch Święty tak bardzo działał w tym cudownym czasie, że „załatwił” nam przez ręce Marioli i Andrzeja, miejsce na niesamowitych rekolekcjach z komunikacji małżeńskiej, o których myśleliśmy już od dawna. Podarowana przez prowadzących w dniu wyjazdu, jakby mimochodem nowenna do świętej Rity ze słowami: „…żebyś nauczyła się prosić” spowodowała, że zawierzyliśmy trudne sprawy naszego małżeństwa tej Świętej i naprawdę przynosi to piękne owoce w postaci wzajemnego otwarcia na siebie i dostrzeżenia potrzeb współmałżonka. 

Ten święty czas rekolekcji uważamy za błogosławiony, bo na każdym kroku w tym czasie daje się odczuć prawdziwie żywy Kościół w którym działa Duch Święty, trzeba tylko otwartego serca, aby zauważyć jego działanie. Jesteśmy pewni, że to właśnie rekolekcje otwierają nasze serca, które napełnione Bożą miłością pragną jej coraz bardziej, dlatego już myślimy o następnych.

Świadectwo Karoliny i Arkadiusza – diec. łódzka

Służę, więc jestem!
Ten, kto otrzymuje dar, jest wezwany, czyli powołany do tego, żeby tym darem służyć.
Ks. F. Blachnicki 

Z chwilą, kiedy zostaliśmy wybrani na parę animatorską, zrodziło się w nas pragnienie udziału w rekolekcjach formacyjnych. Wyszukaliśmy na stronie Oazy planowane rekolekcje. We wtorek wypełniliśmy formularz zgłoszeniowy, a w środę byliśmy już w Pratulinie, z sercem otwartym na Boże działanie i pozytywnym nastawieniem.

W Domu Pielgrzyma przywitała nas uśmiechnięta Mariolka wraz z mężem Andrzejem, którzy podjęli się trudu organizacji oazy.

Bogu niech będą dzięki za ten święty czas rekolekcji, za to miejsce heroicznego oporu unitów przed likwidacją parafii przez carskie władze, za księdza Piotra i wszystkich uczestników. Za wszystko!

ORAR II stopnia jest poświęcony posłudze animatorskiej. To prawdziwa odnowa dla pracy rocznej. Te rekolekcje, dość intensywne, mają na celu przygotowanie przyszłych par animatorskich do pełnienia posługi. W nas było pragnienie ugruntowanie wiedzy, poszerzenie jej, skorzystanie z doświadczenia innych małżeństw by tym bogactwem służyć naszemu kręgowi.

Nieoceniona była posługa Księdza Piotra. Jako Dobry Pasterz karmił nas Słowem Bożym, służył w czasie spożywania posiłków. Wisienką na torcie była posługa, kiedy wcielił się w rolę obsługi hotelowej i podczas dialogu małżeńskiego, każdemu wręczył zimową herbatkę.

Profesjonalnie prowadzone przez Mariolkę i Andrzeja konferencje, szczegółowe treści podzielone na bloki tematyczne, a zwłaszcza wyważony, ciepły i komunikatywny sposób ich prezentacji, wywarł na nas bardzo pozytywne wrażenie. Widać było jedność! To osoby całym sercem i wszystkimi siłami zaangażowane w posługę na rzecz Ruchu. Pojawiające się pytania czy wątpliwości podejmowane w żywej dyskusji nie pozostały bez rzeczowej, merytorycznej odpowiedzi. Z każdej konferencji wychodziliśmy ubogaceni. Namiot Spotkania, który prowadziła Mariolka, jeszcze brzmi w naszych uszach.

Na spotkaniach kręgu poznaliśmy wspaniałe małżeństwa, w tym animujących pracę naszej grupy – Marlenkę i Tadzika Wiśniewskich. Ich chrześcijańska postawa, świadectwo żywej wiary i codziennego życia zasadami DK umocniło nas i ośmieliło, by próbować żyć w podobny sposób co gałąź rodzinna Ruchu Światło-Życie z Podlasia.

Spotkanie ze Słowem Bożym, począwszy od porannej liturgii godzin – wspólne śpiewy celebrowanej jutrzni, poprzez Namiot Spotkania, po centralne wydarzenie dnia jakim była sprawowana Eucharystia, spajało naszą wspólnotę rekolekcyjną. Z każdym dniem coraz śmielej włączaliśmy się w różnorodne posługi. Budująca była też postawa wszystkich animatorów, diakonii wychowawczej oraz diakonii muzycznej. Panująca atmosfera przyjaźni dała się wyraźnie odczuć. Udział w tych rekolekcjach ożywił nas, na nowo odczuliśmy siłę i bogactwo darów jakich udziela Duch Święty.
Bogu niech będą dzięki za wszelkie owoce, jakich udziela Pan tym, którzy trwają w Jego miłości.

Świadectwo Marleny i Tadeusza

Jadąc na rekolekcje miałam swoją gotowa receptę na ich przebieg, wiedziałam co będzie, byłam dobrze przygotowana do posługi animatora. Nie zastanawiałam się bardzo nad sobą, nad przygotowaniem swojego serca, nad swoim przeżyciem tego czasu, który Pan mi dał. Moja radość z którą przyjechałam zgasła już pierwszego dnia, nosiłam maskę, nie wiedziałam jeszcze, co Pan chce mi pokazać, ale w duchu czułam się źle. Nie cieszyło mnie nawet wystawienie Najświętszego Sakramentu, miałam tysiące myśli, nie potrafiłam się na Nim skupić.

Kolejny dzień zaczął się tak samo. Niby wszystko było dobrze, bez większych problemów obudziliśmy rano dzieci, ubraliśmy i zaprowadziliśmy je do diakonii. W głowie zrodziła się myśl, że jeszcze coś miałam zrobić, że czegoś sobie nie przygotowałam, że czegoś mi tak bardzo mocno brakuje, o czymś zapomniałam… tylko o czym?… Przecież wszystko miałam dopięte na ostatni guzik. Przyszedł czas Namiotu Spotkania, czułam się co najmniej niepewnie. Patrzyłam na mojego Pana ukrytego w Hostii i jedyne co słyszałam to głęboka cisza, pomimo, że była osoba która prowadziła modlitwę na głos. W tej mojej ciszy pojawiły się myśli o moich zaniedbaniach. Poszłam za tym światełkiem, poprosiłam Jezusa żeby pokazał mi gdzie zaniedbałam i czym go zraniłam. Posypało się lawinowo… Jezus pokazał mi gdzie go postawiłam… na końcu mojej listy zadań do zrobienia. Przesuwałam Go na później, bo teraz mam coś ważnego, bo nie mam czasu. Zrozumiałam, że w tym wszystkim zabrakło dbałości o moja relacje z Nim, o naszą głęboką intymność…

Teraz wiem, że Jezus dobijał się do mnie już wcześniej, ale byłam zajęta pakowaniem walizek, czytaniem notatek dla przypomnienie, wyznaczaniem sobie kolejnych zadań. Nie rozmawiałam z Nim o Jego planach dla mnie na czas rekolekcji. Nie prosiłam go o działanie Ducha Świętego w moim sercu. Nie przygotowałam się na czerpanie ze Źródła. Byłam zadowolona, że wykonałam swoje zadania, zrealizowałam swoje plany, ale pominęłam Jego plany o czym mi przypomniał właśnie wtedy, podczas namiotu w mojej głuchej ciszy.

Każda cisza ma sens, jest po coś, trzeba tylko dać Jezusowi szanse mówić w tej ciszy. Pan upomniał mnie, że nie tylko zadania są ważne. Ważniejsza od tego jest moja relacja z Nim bo On na mnie czeka, codziennie czeka i tęskni za naszą wyjątkową intymnością. Moja dusza też tęskni, a jednak, odsuwałam Go od siebie. Ale On o mnie walczył, o nasz czas, przypominał o Sobie i w końcu przebił się przez mój mur obowiązków i zadań. Jezus zawsze o nas walczy, nieustannie i do końca.

Mój mąż podczas rekolekcji doświadczył sensu odpowiedzialności. Odpowiedzialność kojarzyła mu się tylko z uczuciem, obowiązkiem wobec dzieci, rodziny czy pod kontem pracy. Jezus mu uświadomił, że powierzając mu pod opiekę nasz krąg na ten rok czy małżeństwa podczas rekolekcji wymaga od niego wzięcia odpowiedzialności za te małżeństwa. Poczuł, że to co mówi i robi ma znaczenie, że to przez takie proste rzeczy ma świadczyć o Bogu, że to On we własnej osobie posługując się nim chce coś powiedzieć. Doświadczył spojrzenia na swoją odpowiedzialność wobec bliźniego na nowa, z innej perspektywy – oczami Jezusa. Zrozumiał, że został powołany do bycia animatorem i poczuł się uzdolniony do wykonania tego zadania. Poczuł się odpowiedzialny przed Panem za to, co i jak zostanie przez niego wykonane i przekazane.

W naszych sercach ziarno zostało zasiane, oby przyniosło dobre owoce i oby były miłe Panu.

Amen.

Dziękujemy za przesłane świadectwa!