Alleluja!

Ostatni rok był bardzo trudnym i burzliwym okresem w moim życiu. Miałam wiele problemów, trwałam w grzechu, który bardzo niszczył mnie wewnętrznie. Często upadałam przez wiele złych sytuacji, które po prostu mnie powalały. I to wszystko było spowodowane tym, że w moim życiu brakowało Pana Boga. A wyglądało to tak, że od poniedziałku do piątku żyłam szkołą – nauka, znajomi, obowiązki. W piątek wieczorem szłam na spotkanie formacyjne, na którym spotykałam Pana Boga. On pojawiał się jak iskierka, która tliła się przez cały weekend, ale w poniedziałek rano gasła. I tak było nieustannie. Ta iskierka po prostu nie mogła zapłonąć.

Jeśli jest świeca, która płonie, to ćma lgnie do jej światła, bo ono ją przyciąga. Ale ona nie podleci zbyt blisko, bo wie co ją wtedy czeka – wie, że ten ogień ją pochłonie. I tą ćmą byłam ja, a tym płomieniem Jezus Chrystus. Bardzo mocno trzymałam Boga na dystans. Bałam się. Wiedziałam, że ma On dla mnie wspaniały plan, ale twierdziłam, że ja wiem lepiej. Zawsze mówiłam Mu: „Nie, nie Panie Boże. Ja już wszystko sobie zaplanowałam i jeśli chcesz, to się pod tym podpisz, a jeśli nie, to jakoś sama sobie poradzę.”

Stale myślałam, że jestem szczęśliwa, ale tak naprawdę w głębi serca czułam wielki niepokój i strach.

I wreszcie przyszedł czas oazy. Mówiąc szczerze jechałam na nią bez żadnych  oczekiwań. Myślałam, że nic nie muszę w swoim życiu zmieniać, bo przecież wszystko jest okej. Ale wcale tak nie było. Te rekolekcje otworzyły mi oczy. Na tej oazie ta mała ćma porzuciła strach, podleciała bliżej i ten ogień ją pochłonął. Zaufałam Bogu w 100%.

Ale to nie stało się tak jak pstryknięcie palcem. to wymagało czasu. I bardzo pomógł mi w tym Namiot Spotkania – codzienna rozmowa z Panem Bogiem. Dzięki niej coraz bardziej Go poznawałam i zbliżałam się do Niego. Zrozumiałam, że On mnie kocha i dla Niego nie jest ważne to, co co było. Bo On pragnie tylko mojej miłości. On chce, bym była blisko Niego. A skoro mnie kocha, to przecież chce dla mnie jak najlepiej. I wtedy nastąpił moment, gdy powiedziałam Panu Bogu TAK. Teraz mówię: „Panie Boże, Ty rób co chcesz, a ja się pod tym podpisuję, bo Ci ufam i wiem, że z Tobą będę szczęśliwa.”

I jestem szczęśliwa, bo porzuciłam to, co było i rozpoczęłam nowe życie z Chrystusem.

Za to wszystko Chwała Panu!
Marta