Tekst „Wychowanie w czasach gwałtownych przemian” jest streszczeniem wystąpienia prof. Ryszarda Zajączkowskiego na I Konferencji Diakonii Społecznej Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Lubelskiej pt. Rodzina w czasach gwałtownych przemian. Nie jest to łatwy tekst, jest jednak bardzo wartościowy i gorąco zachęcamy do zagłębienia się w jego treść.

Ryszard Zajączkowski

Konferencja odbyła się w amfiteatrze kościoła OO. Kapucynów na Poczekajce w Lublinie 5 maja 2019 r. pod honorowym patronatem JE Abpa Stanisława Budzika. Jej organizatorem był Ruch Światło-Życie Archidiecezji Lubelskiej, a współorganizatorami Stowarzyszenie Inicjatyw Naukowych oraz Związek Dużych Rodzin Trzy Plus.

Plakat konferencji

Wychowanie człowieka to jedno z najważniejszych, a zarazem najtrudniejszych zadań. Wszystko od tego zależy. Człowiek istnieje „inaczej i wyżej”. Oznacza to, że zdecydowanie różni się od tego, co go otacza. Jako jednostka ma on wyjątkową pozycję na tle innych bytów przyrodniczych: zdolność do poznania (w tym zwłaszcza abstrakcyjnego), miłości (wyboru poznanego dobra) i wolności (działania nie poddanego zewnętrznym przymusom).

O transcendencji czyli przekraczaniu wymiaru społecznego przez człowieka decydują: jego podmiotowość wobec prawa, suwerenność i godność. Jak rozumieć te trzy ostatnie przymioty?

Podmiotowość wobec prawa oznacza, że człowiek podporządkowany jest swemu wewnętrznemu rozwojowi. Nie można zatem narzucać takich uregulowań prawnych, które ograniczałyby jego prawo do życia, do wolności, do wychowania, rodzicielstwa, wyboru miejsca zamieszkania, stanu cywilnego, religii etc.

Suwerenność to radykalna odrębność bytowa wyznaczająca osobisty, niepowtarzalny cel życiowy każdej osoby. Określa ona granice ingerencji drugich osób lub instytucji. Dlatego człowiek nie może być traktowany jako część jakiejś całości społecznej (choć może jej być podporządkowany, jeśli służy to realizacji dobra osobowego i wspólnego). Wreszcie godność osobowa oznacza, że człowiek nie może być środkiem (narzędziem) podejmowanych działań, ale zawsze tylko ich celem.

Osoba ludzka nigdy może być użyta, czyli potraktowana przedmiotowo np. w celu osiągnięcia przez kogoś korzyści finansowych, politycznych, seksualnych itp. Ważne jest też, aby człowiek rozpoznał wielowymiarowość i godność swego życia, żeby nie stało się ono przedmiotem ograniczeń, manipulacji i wyzysku (aborcja, eutanazja, inżynieria genetyczna i embrionalna, działania zagrażające zdrowiu)

Życie jest człowiekowi dane, a zarazem zadane. Pierwszym i najważniejszym miejscem jego wzrostu jest rodzina. Tworzy ją natura ludzka, w którą wpisane są naturalne inklinacje i która zmierza do uprawy świata oraz samouprawy człowieka.

Kobieta i mężczyzna nie ustanawiają rodziny według własnego pomysłu, ale przez akt swej woli przyjmują ją jako formę swego życia. Wiąże się to z objęciem funkcji społecznych: małżonka i rodzica. Jeśli nie bierze się pod uwagę celów wyznaczonych przez naturę i funkcję płci, wtedy narusza się tożsamość małżeństwa i podmiotowość rodziny. Anulowanie różnicy między kobietami i mężczyznami, jest niszczące na płaszczyźnie antropologiczej, kulturowej i pedagogicznej. Związki homoseksulane nie przekraczają własnego egoizmu (szukają jedynie doznań seksulanych) i ostatecznie nie mają przyszłości.

Rodzina humanizuje i uspołecznia człowieka, a także jest drogą do humanizacji społeczeństwa w obliczu zagrażającej mu depersonalizacji (pozbawienia wrażliwości na osobę ludzką) i umasowienia (zaniżenia standardów poznawczych, moralnych, estetycznych i religijnych).

Wychowanie w rodzinie powinno więc zmierzać do rozbudzania zainteresowań i potrzeb kulturalnych, wpajanie zasad etycznych (np. patriotycznych); wprowadzanie w świat wartości społecznych, kulturowych, religijnych. W tym sensie rodzina jest środowiskiem kulturotwórczym (nie tylko kulturowym), a więc obszarem pełnego rozwoju tego, co ludzkie. Ma ona troszczyć się o rozwój fizyczny i duchowy człowieka, wychowania nie wolno zamienić na „chów”. „Ewolucja rodziny będzie najważniejszym wskaźnikiem rozwoju kultury i instytucji naszego kontynentu” (Jan Paweł II).

Wychowanie jest aktualizowaniem tego, co potencjalne w człowieku, co postuluje ludzka natura „tego oto człowieka”. Powinno onorespektować autonomię każdej jednostki, jej osobowość i posiadane predyspozycje. Dlatego wychowanie jest sztuką (i to najtrudniejszą!) pod kątem ostatecznego celu ludzkiego życia.

Struktura funkcji wychowawczej obejmuje opiekę, stabilizację emocjonalną, socjalizację, inkulturację (wprowadzenie w kulturę). Trzeba być świadomym i uświadamiać wychowankom, że cywilizacja i kultura, której żyjemy, otwierają przed nami różne możliwości. Na podstawie predyspozycji i naturalnych preferencji (talentów) buduje się prawy i mocny charakter człowieka.

Wychowanie ma kształtować człowieka jako podmiot decyzji i porządkuje jego wolność według autentycznego dobra. Ma ono zmierzać do tego, aby człowiek posiadł cnoty-dzielności, czyli sprawności dzięki którym zrealizuje poznane dobro z mocą, natychmiast i zadowoleniem („firmiter, prompte, ac delectabiter”). Cnota to bowiem świadoma sprawność do samodzielnego i dobrego postępowania; utrwalona dyspozycja do działania zgodnego z poznanym dobrem.

Celem wychowania nie powinno być ani wąsko rozumiane indywidulane dobro jednostki (pajdocentryzm) ani podporządkowanie jej społeczeństwu (heterocentryzm), ale urzeczywistnienie dobra w człowieku, które służy jemu oraz innym ludziom.

Wychowanie jest przyzwyczajaniem do realizacji dobra wspólnego. U podstaw wychowania leżą: bogata i wnikliwa obserwacja wychowanka, jego naturalnych predyspozycji, talentów; roztropna refleksja na sposobem postępowania z wychowywanym człowiekiem; własny przykład, poświęcenie i zachęta.

Zadaniem rodziny jest stworzyć młodym ludziom punkty odniesienia dla wartości, które przetrwają, mają sens, pomagają w rozpoznaniu życiowego powołania i przygotowania do życia. Jeśli człowiek nie posiada pewności co do tego, czy i jakie wartości są dla niego istotne, nie może być już mowy o wsparciu jego rozwoju, ani o spoistości jego udziału w życiu społecznym.

„Dojrzałość jest wszystkim” – jak pisał Szekspir .Nie jest obojętne czy człowiek ograniczy swe życie do poziomu wegetacji i doczesności czy rozpozna i podejmie trud budowania życia duchowego i swej transcendencji nad światem przyrody, a ostatecznie poszukiwania Tajemnicy (Boga), która ma odniesienie do jego życia.

Kluczową rolę w procesie wychowania odgrywa długomyślność. Należy ona do jednej z czterech cnót kardynalnych – cnoty męstwa (pozostałe to: sprawiedliwość, umiarkowanie i roztropność ). Celem długomyślności i męstwa jest panowanie nad zniechęceniem, które sprawia, że człowiek nie cofa się przed trudnościami. Długomyślność jest najbliższa cierpliwości; obie zachęcają do czynu i podtrzymują wolę w gotowości do działania.

Cierpliwość uzbraja człowieka przeciw zniechęceniu wywołanemu przez obecność zła, długomyślność jest zaś reakcją na nieobecność dobra, którego człowiek pragnie. Jest to miłość wychodząca w dal. Łączą się z nią łagodność, łaskawość, wyrozumiałość. Wyzwala od oczekiwania natychmiastowych efektów i wiarę, że póki człowiek żyje, nie wolno w niego zwątpić. Archetypem jest tu tzw. „dobry łotr”, z jeden z ukrzyżowanych wraz z Jezusem. Obietnica, którą ten złoczyńca otrzymał na krzyżu, to wszak pierwsza kanonizacja!

Zmaganie między socjalizmem i personalizmem

Współczesnym tłem bitwy o rodzinę i wychowanie jest zmaganie między socjalizmem (tworzą go: utopia, ideologia i technologia) i personalizmem. Ten pierwszy cechuje myślenie utopijne, ideologizacja ludzkiego życia.

Najbardziej znane formy socjalizmu to socjalizm kolektywistyczny i socjalizm liberalny. Ten pierwszy doszedł do głosu choćby w formie komunizmu i nazizmu. Komunizm opiera się na upaństwowionej przedsiębiorczości (tzw. gospodarka planowana i państwowa własność środków produkcji). W nadbudowie tego typu myślenia jest totalizm ideologii, która sankcjonuje zniewolenie gospodarcze i polityczne. Ideał człowieka określony jest przez kryterium klasowe: człowiek doskonały to proletariusz walczący o zapanowanie komunizmu.

Nazizm dopuszcza zróżnicowaną własność środków produkcji, ale podporządkowuje wszystko władzy wodza i jego nakazom. Kryterium klasowe zastępuje kryterium rasowym. Człowiek doskonały to germański aryjczyk. Inne rasy powinny mu służyć, bądź nawet być poddane eksterminacji (np. Słowianie lub Żydzi).

Socjalizm kolektywistyczny głosi takie hasła jak wolność, równość i braterstwo, jednak nadaje tym pojęciom własne znaczenie. Wolność jest reglamentowana (np. tzw. demokracja socjalistyczna), a równość i braterstwo ograniczają się do wąskiego kręgu towarzyszy partyjnych bądź udziałowców we wspólnym interesie.

Wychowanie kolektywistyczne przebiega według z góry przyjętych recept (np. sowiecki pionier, członek Hitlerjugend). Człowiek jest wtedy określany według kryterium klasowego lub rasowego; jest on funkcją świata przyrody i struktur społecznych. Zgodnie z takim myśleniem traktowany jest on jako bezjakościowe indywiduum, które musi podporządkować się społeczności w sposób bezwzględny i całkowity. Socjalizm kolektywistyczny chce wypełnić wszystkie ludzkie aspiracje, ponieważ posiada „wiedzę” o tym, czego człowiekowi brakuje. Dlatego chce zniszczyć więzi rodzicielskie i małżeńskie.

Stąd takie pomysły jak tragiczne niedowartościowanie aktywności domowej kobiet (żłobek to wynalazek rządu Lenina), ocena człowieka na podstawie wąsko pojętych wyników produkcyjnych (ideałem jest tzw. bohater pracy socjalistycznej) lub przynależności rasowej (tzw. Lebensraumy – miejsca rodzenia doskonałych ludzi, których ojcami byli esesmani), ograniczenie wpływu rodziców na dzieci poprzez omnipotencję wychowania państwowego oraz indoktrynację w szkołach, marginalizowanie lub niszczenie wpływu Kościoła na społeczeństwo jako konkurenta w „walce o dusze”.

Celem socjalizmu kolektywistycznego jest przyporządkowanie człowieka państwu, aby go zinstrumentalizować. Państwo jest tu przed człowiekiem, a człowiek jedynie „surowcem” dla obróbki ideologicznej w imię utopijnych celów czyli zbudowania bezklasowego lub czystego rasowo społeczeństwa, w którym wybrana grupa będzie miała przywilej nieograniczonej konsumpcji.

U podstaw socjalizmu liberalnego jest indywidualna przedsiębiorczość plus pieniądz, a w nadbudowie jest relatywizm ideologii. Sztandarowe hasła liberalizmu to również specyficzne rozumiane: wolność, pluralizm i tolerancja.

U podstaw takiego myślenia jest koncepcja człowieka jako kreatora moralności. Wiąże się z tym absolutyzacja ludzkiej wolności, a więc przekreślenie solidarności z innymi. Prawda o złu i dobru przestaje być jedynym i niepodważalnym punktem odniesienia dla podejmowanych decyzji, ale wynika z subiektywnej opinii lub egoistycznego interesu.

Wolność staje się niezależna od obiektywnej prawdy. Choć obowiązuje zarówno w sferze prywatnej jak i publicznej, to jednak o tym co wchodzi w zakres tego co publiczne i prywatne decydują rządzący (np. można przegłosować, że aborcja to sprawa prywatna).

Pluralizm w socjalizmie liberalnym pozwala na zaistnienie szerokiego spektrum poglądów i postaw (niejednokrotnie nagannych choćby z perspektywy moralności głoszonej przez Kościół), z tym jednak zastrzeżeniem że zdecydowanie nie akceptuje się krytyki liberalizmu.

Wreszcie tolerancja oznacza akceptację wszystkie zachowania (nawet wynaturzone) i wartości (oraz antywartości), choć istnieją też pragmatyczne granice (np. nie wolno okradać banków, choć już bankierzy podlegają innym standardom – vide los frankowiczów).

Kto nie akceptuje relatywizmu ten jest oskarżany o totalitaryzm i faszyzm (te pojęcia pozostają zresztą bardzo niejasne i są często nadużywane w walce politycznej), a w najlepszym przypadku o konserwatyzm i ciasnotę myślową. Ten zaś, kto jest przywiązany do tradycji, naraża się na zarzut nacjonalizmu (również rozumianego bardzo niejasno i często mylonego z szowinizmem) oraz zaściankowość.

Liberalizm odwołuje się do ewolucji (nie rewolucji) – stopniowej zmiany świadomości społecznej. Człowiek jest zabsolutyzowaną wolnością („małym bogiem”), a więc przysługuje mu dowolność w projektowaniu własnego życia. W takim ujęciu członkowie społeczeństwa nie mają wobec siebie żadnych obowiązków, poza tymi, które zostały umownie przyjęte.

Rodzina jest w liberalizmie rozumiana jest jako wytwór kultury (pod pozorem wyzwolenia człowieka) nie zaś natury, a więc jest tylko konwencją społeczną. Tak pojętej wolności zagraża tradycyjne monogamiczne i heteroseksulane małżeństwo. Dlatego liberalizm daje przyzwolenie na różnorodność form życia małżeńsko-rodzinnego.

Ponieważ osoba ludzka rodzi się gotowa (doskonała), nie potrzebuje też wychowania w rodzinie (w związku z tym rozkwita tzw. antypedagogika). Tezy te są konsekwencją założenia, ze celem życia jest nieograniczona konsumpcja, a człowiek to jedynie zwierzę konsumujące (jest tu wyraźna redukcja antropologiczna: dominuje naturalizm i praktyczny materializm), co oznacza, że wszystko co przeszkadza konsumpcji jest złe i powinno być usunięte z życia.

Eliminacji może podlegać jakaś zasadza moralna (np. nie cudzołóż) lub inny człowiek (np. nienarodzony, niepełnosprawny, chory lub stary), którego istnienie może zagrażać „radosnej konsumpcji). W takim ujęciu życie jest jedynie poszukiwaniem doznań i doświadczeń. Nie należy podejmować żadnych trwałych zobowiązań, bo wszystko jest ulotne i tymczasowe.

Socjalizm liberalny ocenia człowieka według kryterium światopoglądowego. Wrogami nie są tu ludzie należący do innej klasy bądź rasy, ale inaczej myślący – czyli niepoprawni polityczne. Nową formą terroru jest zatem poprawność polityczna. Dla liberalnego socjalisty liczy się tylko ten kto akceptuje liberalizm, bezkrytycznie zgadza się na postanowienia jakiejś wpływowej grupy (np. większości parlamentarnej, lobby politycznego bądź ekonomicznego itd.) – choćby były ewidentnie niesłuszne – oraz na relatywizm w sferze prawdy, dobra i piękna.

Głosząc równosilność różnych ideologii liberalizm chce zepchnąć chrześcijaństwo do defensywy, prezentując je (oczywiście fałszywie!) jako jedną z ideologii, która nie może rościć sobie prawa do prawdy.

Celem socjalizmu liberalnego jest dobro jednostki bez dobra wspólnego. Nie ma tu recepty na wychowanie człowieka – a raczej jedynie słuszną receptą jest relatywizm. W socjalizmie liberalnym mamy zatem do czynienia z dyktaturą relatywizmu (jak określił to Benedykt XVI). Może się to skończyć tylko anarchizmem – unicestwieniem bytu społecznego, pozostawieniem człowieka samemu sobie – bądź nawet jawnym totalitaryzmem.

Rozum nie ma tu odczytywać prawdy, ale pełni jedynie funkcję instrumentalną – pozwala osiągać doraźnie cele, czerpać korzyści i sprawować władzę. Dlatego dopuszcza się związki, które nie pełnią naturalnej roli rodziny, jaką jest rodzenie i wychowanie człowieka.

Nową formą terroru jest poprawność polityczna. Człowiekiem jest tylko ten (kryterium światopoglądowe), kto akceptuje liberalizm, bezkrytycznie zgadza się na postanowienia parlamentarnej większości oraz na relatywizm w sferze prawdy, dobra i piękna.

Liberalizm jest w gruncie rzeczy kryptototalitaryzmem, operuje aprioryczną koncepcją człowieka jako wolności i chce produkować nomadę-konsumenta, który szczęśliwy jest tylko tam, gdzie może swobodnie konsumować i dla którego konsumpcja stanowi zasadniczą busolę życia. Celem życia społecznego jest nieograniczona konsumpcja, a więc wszystko co przeszkadza konsumpcji jest złe i powinno być wyeliminowane.

Stąd życie jest jedynie poszukiwaniem doznań i doświadczeń, nie należy też podejmować żadnych trwałych zobowiązań, bo wszystko jest ulotne i tymczasowe. Hasła i cele socjalizmu liberalnego jest mniej groźne w założeniach niż te, które cechują socjalizm kolektywistyczny, ale za to groźniejsze w skutkach.

Zarówno wizja kolektywistyczna jak również indywidualistyczna są postulowane, a zarazem stanowią jedynie przedmiot wiary wyznawców ideologii. Wychowanie to mechaniczne dostosowanie do założonej idei człowieka.

Modernizm i postmodernizm (socjalizm kolektywistyczny i liberalny) są ideologiami – nie liczą się z realnym światem i człowiekiem, ale pragną osobę ludzką i rzeczywistość dostosować do apriorycznych założeń (często w myśl zasady: jeśli jest to niezgodne z faktami, to tym gorzej dla faktów). Socjalizmy nie mówią kim jest człowiek (cechuje je apersonalizm), ale jaki powinien być według wyznawców określonej ideologii, którzy w utopijny sposób pragną przebudować społeczeństwo (co oczywiście nie może się udać, a skutkuje tylko dewastacją życia w wymiarze jednostek i społeczeństw).

Personalizm to wykwit cywilizacji łacińskiej, która wyrosła na gruncie greckiej filozofii, rzymskiego prawa i chrześcijańskiej religii. Traktuje on osobę jako cel (nigdy jako środek) wszystkich działań społecznych. Nie daje „cudownych” recept na rozwiązanie ludzkich problemów, ale nakazuje wyraźnie czytać rzeczywistość i dostosować do niej działanie.

Nadrzędnym kryterium wszystkich poczynań musi być nienaruszalna godność osoby ludzkiej z całym bogactwem jej uposażenia. Tylko wtedy, gdy osoba jest najwyższym wspólnym dobrem, może rozkwitać i służyć społeczeństwu.

Dzisiejsze zmagania społeczne i polityczne mają zatem przede wszystkim na celu ochronę człowieka obdarzonego niezbywalną godnością przed zakusami jego uprzedmiotowienia, eksploatacji.

Ryszard Zajączkowski